Rosyjska policja w sobotę zatrzymała dziesiątki osób uczestniczących w nacjonalistycznym marszu. "Rosyjski (lub ruski) marsz" odbywa się corocznie od 2005 r. w Dniu Jedności Narodowej 4 listopada (upamiętnia on odbicie Kremla z rąk polskich w 1612 r.).
Protestujący wykrzykiwali slogany takie jak "Putin jest złodziejem" i "Wolność dla więźniów politycznych". Organizatorzy żądają rezygnacji prezydenta Putina i premiera Miedwiediewa postrzeganych przez nich jako wrogów narodu rosyjskiego i podżegaczy. Domagają się też zakończenia konfliktu na Ukrainie. W więzieniach przebywa obecnie około 2 tys. ruskich nacjonalistów, odrzucających neosowietyzm, szowinizm i imperializm reprezentowany przez putinowskie władze.
Funkcjonariusze policji zabronili demonstrantom wnoszenia transparentów z hasłami. Organizatorzy następnie oficjalnie odwołali marsz, ale faktycznie kontynuowali go. Doszło do przepychanek. OVD Info, która monitoruje aresztowania działaczy politycznych, poinformowała że zatrzymano co najmniej 25 osób, w tym jednego z przywódców Partii Nacjonalistów, Konstantina Filina. Zdaniem innego działacza - Iwana Bieleckiego, do policyjnych aresztów trafiło ponad 70 ludzi.